Temat nie jest nowy. Na fali rosnącej wartości Bitcoina wiele osób,
które niejednokrotnie z czystej ciekawości zakupiły onegdaj jakieś
jednostki tejże kryptowaluty, chętnie by je teraz spieniężyło. Jednak
szybki research w Interencie prowadzi do smutnej konstatacji, że
niestety kosztuje to (w zależności od progu podatkowego) od 18 do 32%
podatku od dochodu (przychód minus koszty nabycia kryptowaluty). W
praktyce jednak często od przychodu, jako że albo wydatki na nabycie
jednostek Bitcoina były pomijalne, albo też nie ma ich jak wykazać.
Ministerstwo Finansów interpretuje bowiem powszechnie kryptowaluty jako
rodzaj praw majątkowych (?) i tym samym jeśli ich sprzedaż nie jest
związana z prowadzoną działalnością gospodarczą, uważa że przychód z
tego tytułu należy zakwalifikować do źródła określonego w art. 18 ustawy
o podatku dochodowym od osób fizycznych, czyli do przychodów z praw
majatkowych. Kwalifikacja ta jednak jest równie dobra (albo równie zła)
jak potraktowanie kryprowalut jak rzeczy i opodatkowanie ich na
podstawie art. 10 ust.1 pkt. 8 PIT. Takie rozwiązania przyjęli poniekąd
austriacy, ale było to prostsze bo ichniejsze pojęcie dóbr rzeczowych (Wirtschaftsgüter) obejmuje także te niematerialne (unkörperliche).
Kryptowaluty zaś w polskim rozumieniu nie są ani prawem ani rzeczą. To
drugie jest intuicyjnie oczywiste. To pierwsze mniej. Istota prawa
jednak polega na tym, że będąc z niego uprawnionym mogę się czegoś od
kogoś domagać skutecznie (czytaj: wystąpić z odpowiednim roszczeniem
przed sądem). A z jakim to roszczeniem i przeciwko komu mógłby wystąpić
jako posiadacz jednostek kryptowaluty?
Analizując to zagadnienie według polskiej ustawy podatkowej nie można
oprzeć się wrażeniu, że Ministerstwo Finansów spośród trzech możliwych
sposobów opodatkowania zysków ze sprzedaży kryptowalut, wybrało ten
najbardziej dolegliwy dla podatników. W przypadku bowiem uznania, że
kryptowaluty są "innymi rzeczami", podstawowa różnica polegałaby na
nieopodatkowaniu zysków z ich sprzedaży, o ile tylko sprzedaż
nastąpiłaby po upływie 6 miesiecy od nabycia. Takie rozwiązanie
zastosowała wspomniana powyżej Austria, choć tam okres ten wynosi 1 rok.
Podobna zasada obowiązuje w Niemczech, z tą jednak różnicą że tam
kryptowaluty są traktowane jak prywatny środek płatniczy i jednostka
rozliczeniowa i ich "wymiana" jest opodatkowana tak jak wymiana
walutowa. Gdyby zaś w Polsce Bitcoin uznany została za "walutę", to
konsekwetnie należałoby przyjąć, że jego wymiana na PLN lub EUR, o ile
nie dokonuje się w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, nie
podlega w ogóle opodatkowaniu. W Polsce bowiem obowiązek (ale też i
prawo) do identyfikowania podatkowych zysków i strat z różnic kursowych
mają tylko przedsiębiorcy. Osoby prywatne zarabiając na spadku kursu EUR
lub tracąc na wzroście kursu CHF, nie poniosą z tego tytułu żadnych
kosztów podatkowych (ani też nie uzyskają korzyści).
Ale pomimo dominującej linii iterpretacyjnej MF oraz niektórych
orzeczeń sądów administracyjnych, podatkowe potraktowanie kryptowalut
jak waluty, nawet w obowiązującym systemie prawnym nie jest takie
absurdalne. Oficjalna definicja waluty znajduje się bowiem w art. 2 ust.
1 pkt. 10) ustawy Prawo dewizowe i stanowi, że: "walutami obcymi są
znaki pieniężne (banknoty i monety) będące poza krajem prawnym środkiem
płatniczym, a także wycofane z obiegu, lecz podlegające wymianie; na równi z walutami obcymi traktuje się wymienialne rozrachunkowe jednostki pieniężne stosowane w rozliczeniach międzynarodowych".
Osobno definuje się waluty wymienialne i tu sprawa jest dość oczywista,
bo są one wyraźnie wskazane przez odesłanie, a NBP publikuje ich
średnie kursy. Jednak silne utożsamienie pojęcia waluty i waluty
wymienialnej oraz koncentracja na pierwszej częsci powyższej definicji
("banknoty i monety") spowodowała, że Bitcoin w przedbiegach przegrał
batalię o walutę. A niesłusznie. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie aby
uznać go za "wymienialną, rozrachunkową jednostkę pieniężną". Tym
bardziej, że za taką jednostkę lub co najmniej za środek płatniczy
uznaje go conajmniej kilka państw, których waluty są wymienialne według
NBP, począwszy od Japonii poprzez Australię, a skończywszy na Niemczech i
Luksemburgu. Może warto powalczyć.
Na koniec należałoby dodać, że absurdalną konsekwencją uznania
Bitcoina za prawo majątkowe jest obowiązek odprowadzenie PCC od
transakcji jego sprzedaży. (Interpretacja indywidualna z dnia 5 grudnia
2017 r.0114-KDIP3-2.4014.94.2017.2.MZ)