czwartek, 6 czerwca 2019

Gigantyczna luka w CIT. Ale czy na pewno w CIT?

 
Siedzę i mozolnie usiłuje przebić się przez raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego dot. luki w podatku dochodowym od osób prawnych (CIT). Raport odbił się szerokim echem w mediach, głównie przyciągając uwagę tym jak wielka była / jest owa luka i jak szybko się zmniejsza. Pisała o nim Gazeta Prawna, Forbes, Bankier, Money.pl i wiele innych portali. Przywoływano głównie fragmenty podsumowania, w tym m.in. następujący:

"Z wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w 2017 r. luka w podatku dochodowym od osób prawnych mieści się w przedziale 11-21,4 mld PLN, tj. od 0,55 do 1,08 proc. PKB. Porównując ją do teoretycznych przychodów z podatku (luka + rzeczywiste przychody budżetowe tytułem CIT) mieści się ona w przedziale między 22,43 a 36 proc." 

Dla kogoś kto na co dzień śledzi wpływy z podatków, już na pierwszy rzut oka coś się nie zgadza. W 2017 r wpływy z CIT (dane na stronie MF) wyniosły 29.8 mld zł. Wyliczona luka + rzeczywiste przychody z CIT prowadzi do wniosku, że owa luka mieści się, wbrew temu co napisano w raporcie w przedziale 26,9 a 46,8 proc. Jak odniesiemy to zaś do roku 2015, który według raportu był pod tym względem najgorszy, to luka wynosiła wówczas 50 mld zł, co przy rzeczywistych wpływach z CIT w wys. 25,8 mld zł, daje 66%. Do budżetu państwa zatem nie wpłynęło 2/3 należnych podatków! To albo jakieś kolosoalne złodziejstwo albo coś tu nie gra z tymi wyliczeniami. Przypomnijmy, że szeroko nagłośniona luka w VAT, w sprawie której cały czas intensywnie pracuje komisja sejmowa, według najbardziej dramatycznych szacunków wyniosła ok. 260 mld za lata 2008 - 2015, co daje średniorocznie ok 32,5 mld zł. To jest mniej niż luka w CIT, a w relacji do wpływów z VAT to raptem ok. 15% (wpływ z VAT i akcyzy w roku 2015 to 185,5 mld zł).

Gdzie jest kruczek?

Na szczęście założenie, że 2/3 podatników to złodzieje, jest chyba zbyt daleko idące. 

Raport sam w sobie jest intrygujący, zarówno od strony metodologii jak i od strony przyjętych założeć etycznych (normatywnych). Oddajmy mu honor. Ma kilka ciekawych rozwiązań metodologicznych, nie występujących w innych tego typu raportach. Intrygujące zwłaszcza są założenie jakie kwoty powinny być opodatkowane i kiedy, a jakie nie, które wbrew podstawowej intuicji nie pokrywają się prostym kryterium zgodności z prawem. Ale to temat na osobną analizę.

Kluczowy problem mieści się bowiem w tej części wyliczeń która oparta jest na rachunkach narodowych, a dokładnie na tzw. nadwyżce operacyjnej brutto sektora przedsiębiorstw finansowych i niefinansowych. Ta część wyliczonej luki (choć to nie jej poświecono najwięcej miejsca w raporcie) jest kwotowo największa. W dramatycznym roku 2015 odpowiada za 44 mld luki (88 proc.). Problem w tym że w rachunkach narodowych GUS sektor przedsiębiorstw nie odpowiada podatnikom CIT. Obejmuje on natomiast: "osoby prawne, jednostki nie posiadające osobowości prawnej oraz osoby fizyczne prowadzące działaność gospodarczą (...) " Co więcej GUS zbiera takie dane w odniesieniu do podmiotów prowadzących księgi handlowe (a nie wszystkie podmioty je prowadzą) zatrudniająccych powyżej 9 osób. Dane z rachunków narodowych obejmują zatem znacznie szerszą grupę podatników CIT i PIT, nie obejmując przy tym pewnej grupy małych podatników CIT. Abstrahując od szeregu dalszych problemów i założeń przyjętych do wyliczenia luki w CIT z rachunków narodowych, luka ta, wbrew tytułowi raportu, albo nie jest luką w CIT, albo też przyjmuje bardzo mocne założenie normatywne, nie znajdujące uzasadnienia w obowiązującym prawie, że wszystkie przedsiębiorstwa, niezależnie od formy prowadzonej działalności powinny płacić podatek dochodowy od osób prawnych.