czwartek, 15 października 2015

Początek końca monopolu TFI na bezpodatkowe inwestowanie.



(Komentarz do Wyroku NSA z dn. 24 lipca 2015 r. II FSK 1455/13)

Ustawa o funduszach inwestycyjnych z roku 1997, oprócz tego, że wprowadziła do młodej gospodarki rynkowej ten powiew dojrzałych rynków finansowych, wprowadziła także ich zwolnienie od podatku dochodowego od osób prawnych. Zwolnienie to wykorzystywane było w różny sposób, niemniej przetrwało aż do dzisiaj, także w odniesieniu do tzw. prywatnych funduszy inwestycyjnych (w polskiej terminologii to fundusze zamknięte aktywów niepublicznych). Fundusze inwestycyjne działają w Europie i na świecie według bardzo różnych schematów. Ich typową polską specyfiką jest jednak to, że mają atrybut osobowości prawnej który uzyskują z chwilą wpisania do rejestru prowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) i zarządzane są przez koncesjonowane przez KNF towarzystwa funduszy inwestycyjnych. W innych krajach fundusze mogą działać w różnych formach prawnych oraz mogą być zarządzane przez różne podmioty, niekoniecznie koncesjonowane. Zwolnienie podatkowe dla funduszy inwestycyjnych ma swoje uzasadnienie. Gdyby go bowiem nie było, inwestorzy uzyskujący w zamian za wpłacony kapitał jednostki uczestnictwa lub certyfikaty inwestycyjne, byliby niejako podwójnie opodatkowani z tytułu zysku na inwestycjach. Raz na poziomie zysku funduszu, a drugi raz na poziomie indywidualnym, po wycofaniu się z funduszu. W podobny sposób takie „zbiorowe schematy inwestowania” zwolnione są zwykle  z opodatkowania w innych krajach. Problem jednak pojawiłby się wówczas, gdy zagraniczny fundusz osiągnąłby dochody w Polsce, gdyż zgodnie z wówczas obowiązującym przepisem nie byłby on z opodatkowania w Polsce zwolniony. Ale też nie musi być zwolniony, no chyba, że jest to fundusz działający pod prawem któregoś z krajów wspólnoty. Tu bowiem obowiązuje zasada zakazu dyskryminacji podmiotów unijnych, w tym także dyskryminacji podatkowej. Nowelizacja przepisu z roku 2004 nie do końca załatwiła sprawę. Zwolnieniem objęto bowiem także zagraniczne fundusze które prowadzą działalność na terenie Polski po uzyskaniu stosownej zgody  regulatora. Poza zakresem zwolnienia nadal pozostały fundusze, które swoją aktywność na terenie Polski ograniczały wyłącznie do inwestycji w polskie aktywa. Rozpoczęła się za to długa batalia o równouprawnienie. Jak nietrudno się domyślić jakiekolwiek rozwiązanie zwalniające od podatku CIT zagraniczne fundusze, byłoby bardzo niekorzystne dla polskich TFI, które zdążyły już na dobre wrosnąć w rynek, oferując zarówno fundusze otwarte jak i, coraz bardziej popularne fundusze zamknięte, kierowane do grupy zamożnych klientów, których celem jest bądź faktyczne inwestowanie, bądź po prostu unikanie opodatkowania, w sposób zgodny z prawem. Klienci ci muszą być jednak wyjątkowo zamożni, bo utrzymanie takiego funduszu zarządzanego przez TFI to wydatek rzędu 300 tys. zł w górę. Utrzymanie podobnego funduszu na Cyprze czy w Luksemburgu, może być o połowę tańsze. Po kilku latach wielokrotnych upomnień ze strony Komisji Europejskiej w sprawie konieczności zmiany przepisów podatkowych, dochodzi do szeregu, szybko następujących po sobie nowelizacji. Pierwsza wchodzi w życie 1 stycznia 2011 r. i zawiera niezbyt wyśrubowane warunki zwolnienia z CIT zagranicznych funduszy. Zwolnieniu podlegają „instytucje wspólnego inwestowania posiadające siedzibę w innym niż Rzeczpospolita Polska państwie członkowskim Unii Europejskiej lub w innym państwie należącym do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które spełniają łącznie następujące warunki:
a) podlegają w państwie, w którym mają siedzibę, opodatkowaniu podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów, bez względu na miejsce ich osiągania,
b) wyłącznym przedmiotem ich działalności jest zbiorowe lokowanie środków pieniężnych zebranych w drodze publicznego oraz niepublicznego proponowania nabycia ich tytułów uczestnictwa w papiery wartościowe, instrumenty rynku pieniężnego i inne prawa majątkowe,
c) prowadzą swoją działalność na podstawie zezwolenia właściwych władz państwa, w którym mają siedzibę,
d) ich działalność podlega nadzorowi właściwych władz państwa, w którym mają siedzibę,
e) posiadają depozytariusza przechowującego aktywa tej instytucji.
Wydaje się zatem, że sprawa równouprawnienia zostaje finalnie zakończona, a inwestorzy zaczynają interesować się tworzeniem takich funduszy w Luksemburgu, na Malcie i na Cyprze. Ich optymizm nie trwa długo. Już we wrześniu 2011 r. przepis jest po raz kolejny nowelizowany. Właściwie nie wiadomo dlaczego i z czyjej inspiracji. Warunki zwolnienia podatkowego zostają jednak ustawione w taki sposób, jakby ustawodawca chciał przekazać następujący komunikat: „Zwolnimy każdy fundusz zagraniczny pod warunkiem, że jest on założony z Polsce i zarządzany przez TFI.” Katalog tych warunków zostaje bowiem uzupełniony o wymóg nadzoru sprawowanego już nie przez odpowiednie władze, ale „organy nadzoru nad rynkiem finansowym” oraz wymóg najbardziej kontrowersyjny, czyli zarządzanie „ przez podmioty, które prowadzą swoją działalność na podstawie zezwolenia właściwych organów nadzoru nad rynkiem finansowym państwa, w którym podmioty te mają siedzibę.” O ile bowiem organy nadzoru nad rynkiem finansowym istnieją w większości krajów EU, o tyle zarządzanie funduszami przez TFI jest polską specyfiką.
W takim, nieco beznadziejnym stanie prawnym, batalię o zwolnienie podatkowe podejmuje jeden z funduszy cypryjskich, który we wniosku o interpretację przepisów podatkowych dowodzi, że cypryjskie rozwiązanie w zakresie zarządzania funduszem spełnia wymóg ustawowy. Cypryjski PISIS (Private International Collective Investment Schema), może być zarządzany przez osoby fizyczne (dyrektorów lub menadżerów) lub też przez firmę inwestycyjną działającą pod nadzorem i na podstawie licencji Cypryjskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Wydaje się zatem, że literalnie co najmniej w tym ostatnim przypadku warunek zarządzania przez odpowiednik naszego TFI jest spełniony (o dziwo). Tym bardziej zaskakujące jest, że zarówno Minister Finansów jak i Wojewódzki Sąd Administracyjny nie podzieli argumentacji funduszu. Uzasadnienie było przewrotne. Sam fakt tego, że zarządzająca firma inwestycyjna posiada licencję na prowadzenie działalności inwestycyjnej oraz że jej dyrektorzy podlegają zatwierdzeniu przez regulatora, jest niewystarczające. Konieczne jest bowiem „wykazanie, że zarządzanie funduszami zagranicznymi stanowi jego podstawową działalność.”
Po wielu latach sprawa trafiła na wokandę NSA, który w dniu 24 lipca 2015 r. wydał wyrok uchylający uprzedni wyrok WSA i zaskarżoną interpretację. NSA nie przychylił się do stanowiska podatnika, jakoby za podmiot zarządzający spełniający warunki polskiej ustawy można było uznać dyrektorów lub menadżerów funduszu, osoby fizyczne. Pochylił się jednak uważnie nad ową firmą inwestycyjną, jako ewentualnym zarządzającym, i li tylko literalnie interpretując przepisy polskiej ustawy, w żaden sposób nie mógł dopatrzeć się rozbieżności pomiędzy tą instytucją a „podmiotem zarządzającym”. Jeśli bowiem „zgodnie z prawem cypryjskim, menadżer, także o statusie CIF, może być powołany na tę funkcję tylko po zaakceptowaniu przez CBC, będący właściwym organem nadzoru nad rynkiem finansowym Cypru oraz że każdorazowa zmiana podmiotu na stanowisku menadżera wymaga akceptacji CBC, to należy przyjąć, że menadżer, o jakim mowa, działa jako podmiot zarządzający funduszem PICIS na podstawie zezwolenia CBC w rozumieniu analizowanego przepisu.” Dalej NSA odnosząc się do przeprowadzonej przez MF i WSA wykładni autentycznej przepisów stwierdza jeszcze mocniej: „Jako nadinterpretację przywołanego fragmentu uzasadnienia projektu ustawy uznać należy założenie, że instytucje wspólnego finansowania, o których mowa w analizowanym przepisie, działające na zasadach podobnych do polskich funduszy inwestycyjnych, będą miały takie same jak polskie fundusze podstawy prawne powstawania i działania, ustrój, status organizacyjno-prawny. (…) Takie podejście doprowadzić może do dyskryminacji podatkowej zagranicznych funduszy inwestycyjnych, które prowadzą działalność w warunkach sprowadzających rygory administracyjne i finansowe podobne do tych, które dotyczą funduszy polskich, jednak z wykorzystaniem innych instytucji prawnych niż przewidziano to w prawie polskim.”
Jeśli taka linia interpretacyjna utrzyma się i jeśli nasz legislator nie zechce w odpowiedzi po raz kolejny zaostrzać warunków zwolnienia podatkowego, to otwiera się niniejszym możliwość korzystania przez polskich rezydentów z dużo bardziej elastyczniejszych, a przede wszystkich tańszych administracyjnie schematów inwestowania, niż TFI.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz